piątek, 18 lutego 2011

100 Najbardziej Zajebistych Kawałków Gitarowych Wszech Czasów cz. 1

100. Alice Cooper - Poison
Ten gościu znalazł się tutaj z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że był pionierem, jeśli chodzi o próby zagospodarowania niszy przerażacza metalowego (co prawda był raczej śmieszny, niż straszny, ale liczą się starania), a po drugie ze względu na sentyment do tego utworu. Charcz krwią dalej, Alicja!

99. Iron Maiden - Fear Of The Dark
Kolejny utwór, który znalazł się na tej liście raczej przez mój sentyment, niż jego zajebistość. Ale trzeba też przyznać, że Iron Maiden swoje zrobił dla popularyzacji metalu, zwłaszcza w jego nowofalowym wydaniu. A i Fear Of The Dark wybija się niejako z morza stolca granego na jedno kopyto, które Bronek Dyniek i spółka spłodzili przez lata. Poza tym na metal - bibach przy tym może być niezły rozpierdol.

98. Tenacious D - Beelzeboss
Utwór - kukiełka. Jest on starciem na muzyczne improwizacje między Tenacious D a Szatanem (gościnny występ Dave'a Grohla, kiedyś występującego w Nirvanie, obecnie w Poo Fighters... czy jakoś tak). Mistrzowsko debilne teksty wywindowały ten utwór na tę oto listę zajebistości.

97. Green Jello - Three Little Pigs
Pięknie pokręcona wariacja na temat bajki o trzech świnkach, z gościnnym występem Rambo. Najlepiej wychodzi w pakiecie z teledyskiem. Ciekawostką jest to, że w Green Jello zaangażowany był Maynard James Keenan, znany z Tool'a.

96. Dethklok - Go Into The Water
Kreskówkowe wydanie metalu. Melodyjny dedczyk z absurdalnymi tekstami (absurdalnymi inaczej niż u niekreskówkowych dedczyków). Ten konkretny kawałek zagrali w Zatoce Gdańskiej dla ryb Morza Bałtyckiego.

95. The Quill - Until Earth Is Bitter Gone
Skandynawskie podejście do stoner rocka. Nawet udane. Fajnie przestarowane gitary i w ogóle. Miałem przyjemność oglądać ich jako support dla Monster Magnet w Stodole w Warszawie, około 2003 roku. Dali rade.

94. Sheavy - The Rook
Kolejne znalezisko z bezkresnych i słabo zbadanych bezdroży stoner rocka. Ciekawie zniekształcone gitary, eksperymenty z załamaniem tempa i wokal naśladujący Ozzy'ego Osbourne'a dają wynik przyzwoicie zajebisty. Tym bardziej zajebiście, że kolesie sprzedają swoje płyty z bagażnika samochodu.

93. KMFDM - World War 3
Superszybkie tempo, nałożone elektroniczne dźwięki i fragmenty przemówień Georga Busha w połączeniu z nieprzychylnym dla neokonów tekstem dają piorunujący efekt. Polecam do śniadania.

92. Dope - Die Motherfucker, Die
Dobra gitara i czysta agresja. Czego chcieć więcej?

91. Ska P - Crimen Sollicitationis
Banda hiszpańskich komuchów. Ogólnie kawałek o tym, jak panowie w sutannach uganiają się za ministrantami. W pytke.

4 komentarze:

  1. Kurza morda, przecież to startowe kawałki większości naszych imprez :D Troche pogubiłem się odnośnie "gitarowości", gdyż z tego co widzę to chodzi o twój "top 100", raczej mniej z perspektywy "gitary" jako takiej. Bo w sumie KMFDM to zespół industrialowy noi nic nowego w dziedzinie techniki gry raczej nie wnieśli ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. W poscie poprzednim jasno stwierdzam, ze jest to lista subiektywna. Niekoniecznie musza byc to kamienie milowe a gitarowosc polega na tym, ze jest w danym kawalku gitara. Proste, nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Beelzeboss?! Neeh...
    Master Exploder miażdży! ]:->

    OdpowiedzUsuń
  4. Byl zajebisty ale klimat Beelzeboss byl lepszy :D
    Poza tym hold that thought bo wymyslam wlasnie jak potem zrobic glosowanie cotygodniowe na liste :D

    OdpowiedzUsuń